zapatrzony w niebo

Yaro

zaczepiam wzrok na bluzce z sinsay 
pusta kartka kreślę parę słów 
ma parcie czerwień policzków
wcześniej bledsze 


sunę powoli plażą w somalijskich popylaczach 
słońce mówi tak bo chcę 
wyciągam mokrą dłoń ociekającą solą 
serdecznie witam się z kobietą może żoną


któż to wie


morze łączy i rozdziela 
pełno w portach portów 
a może za dużo kobiet przy barach
które zapuszczają oczy głęboko w mój kufel 


nie mam pytań zdrowa urżnąłem się wychodzę z dwoma 
mam pokój szalupa na cumie

chwiejny się zaciągam się cygarem 
dym powala mnie i zapach perfum

 

egzotyczna noc

 

zapatrzony w niebo
żono nie czekaj nie śnij źle 
wrócę do ciebie tylko przeżyję ten rejs

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 8 maja 2017
anonim