wiją się warkocze
jak język w spalonej krtani
wypłynie z niej popiół
rozcieńczony krzykiem
a to tylko chwile
kruszą się w palcach
jebać to jakkolwiek
mikroświaty zostają na wagach
magdalena otwiera butelki zębami
pijana trzeźwością do podłogi
z ekranu płynie podprogowy przekaz
kup złudzenie złudzenia
w cudownym opakowaniu
no chodźcie dzikusy
tak bardzo was nienawidzę
choć nigdy żadnego nie widziałem
w imię sprawiedliwości bożej
napierdolę sprzedawcę w kebabie
wyszkolonym przyjemniaczkom
nie dam rady