Podróżując: lasy, chmury, doły i jeziora,
Mknie w korowodzie postać znajoma
Potykając się non-stop w drodze do celu
Na jedną noc zahaczył w burdelu,
Na tą minę się zapadł, co pytać kazała
Ruszając w dalszą potrzebę odkrył swego brata
Podążając już śmielej kij, zahaczał o drzewa, stój !
Tam nic nie ma.
Świetliki ukazały drogę, by strudzonemu dać wytchnienie
A duszy spokój i wieczne ukojenie.