puste mieszkanie
echo własnych myśli
własnego oddechu
otwarte okno
wiatr przetaczający się po nagich
martwych ścianach
promienie słońca tu nie zaglądające
chłód
tylko czasem gorącą kawą rozproszony
sentyment
polemika z językiem na temat smaku
krzesło
niepewnie stojące na ziemi
może na suficie
blask
dogasającej świecy
która najlepsze dni ma już za sobą
pukanie do drzwi
otwieram nie wierząc
że to nastąpiło
to ona
poszedłem za nią
ostatnią trudną ścieżką mojej tułaczki
ulga
po wypalonej świecy zabrakło nawet zapachu dymu
mieszkanie prawdziwie puste
---
2015/09/30 edek j. unicki @czyimisoczami.pl
Reszta to takie oczywiste oczywistości wobec których przechodzę obojętnie.