bezwstydny wiatr
ukołysze cię swym szeptem do snu
szelestem wkradł się w zakamarki Twoich myśli
powiewem od cielesności wolnym rozpalił zmysły
bezwonny
beznamiętny
wiatr
absurd doznań tak ulotnych
jakby w powietrzu rysowanych palcem
muśnięcia niewinne
bo przecież dotykiem nieskalane
a jednak coś
a jednak ktoś
okiełznać ten szał
okiełznać ten szał
zaszumiał wiatr
pędząc co sił przez puste peryferia uczuć
spłycając oddech
zwalniając czas
wpędził cię w sen
ukołysał cię swym szeptem
bezwstydny wiatr
---
2015-10-01 edek j. unicki @czyimisoczami.pl