patyki udają wieczność
ułożone pod bluźniercą
czekają ognia jak deszczu
wracamy do mroków
z których nigdy nie wyszliśmy
spalimy innych i tych samych
szukając w snopach iskier
potwierdzenia własnej prawości
z popiołów urodzą się nowi dzicy
zamienieni miejscami
będziemy nimi sprzed feniksa
bez szansy na odrodzenie