ruszył w szeroki świat
z pustymi kieszeniami
jest jakby niematerialny
ciekawie dokąd nogi zaprowadzą
pije z termosu kawę
na pół dzieli czekoladę
jacyś ludzie pozdrawiają
pod nosem nuci sobie na drogę
dzień uśmiechnięty zadowolony
nocą okryje się z traw śpiworem
uśnie jak liść pod zwalonym drzewem
błogi księżyc tuż za rogiem
rano gdy się wyśni dzień
przepadnie jak bez słońca cień