lustra na szkle

Yaro

raz na jakiś czas 
oglądam w lustrze nieogoloną twarz
po drugiej stronie ktoś obojętny
coś do mnie mówi głuchy bezdźwięczny 

 

dziwny oziębły świat istnieje w odbiciu luster 
szkiełkowaty obraz bez emocji braku empatii
nieczuły zimny z innej bajki 

w jeziorze niebo ciemnogranatowe

 

pofalowana tafla głębia wyobraźni 
gdzie i jak trafić do prawdy

kto powie czy są dwa równoległe światy
może to tylko dogmaty przypuszczenia 


teorie urojenia w płytkim śnie na dnie łóżka 

bliżej nam do piekła przeglądamy świata strony 
drzewa czują więcej nie patrząc w lustro wody
czasem spoglądają przy drogach w kałuże
w cieniu ukojenie spokój sposobem na zmartwienia

Yaro
Yaro
Wiersz · 30 czerwca 2017
anonim