Stanął, spoglądnął w głęboką dal.
Pod niebem czystym, jak jej słona łza.
Chłodna niczym wyszczerbiona stal
Ten ducha, umysłu, Wszechświata stan.
Pokój z miłością nie będzie trwał.
Ciekawe czasy, legend źródłem.
Powrót z wojen, z bitwy okruchem.
Tym miłość rzeczywistość kształtuje.
Przeciwności w pary ujmuje
Efekt reakcji analizuje.
Jak woda paląco wznieca sód
Jak wiele mocy dostarcza głód
Światło, przychodzi przez mroku szlak.
Zbawienie ? potu i krwi to znak.
Czuję lęk, przerażenie, czy strach ?
Choć droga kolcami usłana
On nie odpuści, ani cala
I żaden ten, I żadna kłoda
Drogi z oczu zwieźć nie zdoła.
Jedna przeznaczona mi dola.