światło.
Piszę o wartości ciszy,
obrzeżu łagodnych dusz,
grafitowych myślach.
Ogrzane blaskiem ulicy
jak beczka z ogniem, malowana
czerwoną twarzą.
Kiedy zapuka burza, zabarykaduje
duszę i nic nie zobaczy, aż nadejdzie
cisza. Nie będzie żadnej pozostałości.
Oddychanie zanika, widzę światło przez
wodę. Aniołów śpiewających o łożu śmierci.
Jeden ostatni sen, więc nie jest tak źle.
Będę żyć coraz jaśniejszym wiatrem,
w artystycznej autentyczności, moją
indywidualną wolnością umysłu, po
napełnieniu duszy ciszą.