niechby wyszły nam spacery do parku i na łąki
w czas upałów burz żniw w czas letniego brzęczenia
kiedy pada a potem trzmiele kołują z ważkami
do biedronek rozbujanych w różach lub w trawie
niechby frunęły nasze oczy na skrzydłach motyli
nad osie nad pszczele uczty przy kropelkach słodu
gdzie cykady i świerszcze w podskokach smyczkami
bo znów płożą się wąsiki wstydliwych poziomek
i niechby to lato jeszcze czule otulić kocem
polanom postawić szałasy namioty czy daszki
na wytchnienia na wiklinowe wypełnione kosze
dla tych co przyjdą w strugach wypatrywać źródeł
niechże ziszczą się nam spacery i wyjścia i powroty
z pastwisk do mrowisk a z mrowisk w pasieki ogrody
by bosych i skąpo odzianych latoś syciło bez reszty
na trwałe ciepłolubienie siebie na długą podróż latami
2017-07-29