Gdybym ja, roztrzęsiony ptak latający w kółko,
Nad szarymi lasami wnosił się,
Byłbym jak wrak na morzu,
Sam na sam, z pustką i ze sobą.
Co bym powiedział, to bym usłyszał, każdy by mnie słuchał.
Ustawiłbym wszystkich w szeregu,
Ale jestem sam, sam na sam.
Zza żółtego krzaczka wyłoniło się dzieciątko. Płakało, wierciło się, chyba było głodne. Poleciałem po kubek mleka. Przyleciałem, a tam już go nie było. Szukałem, nie znalazłem. Zszedłem na ziemię, nastąpiła cisza. Poczułam ukucie, zakręciło mi się w głowie. Zmęczyłem się, poszedłem spać.
Nagle wstałem i wszędzie było biało, znalazłem to, czego szukałem. Podałem mu mleko, wypiło, zasnęło. Poczułem, że też muszę z nim spać, tak przecież robią rodzice. Zasnąłem, nie wstałem.
"Poczułam >>ukuciePoczułam