dziesięciolatka pod drzewem na Rynku
wykopywała grób dla martwego gołębia
ludzie przechodzili mimo i obok
niektórzy doradzali by przestała bo żywe a co dopiero martwe
gołębie te skrzydlate szczury roznoszą
choroby zarazki a i śmierć
i że to żaden symbol pokoju a ona kontynuowała
ceremonię niektórzy spoglądali i bywali chwilowym
uśmiechem jakby do własnego dzieciństwa gdy na przykład
wigilijnego karpia w wannie który zdążył już być niemym
przyjacielem prawie ze łzami w oczach przełykano bo tradycja
bo nakaz rodziców ale potem ości
i łuski ukradkiem wynosiło się na podwórko
by w zmrożonej ziemi symboliczny grób uczynić
choć tu akurat woda byłaby lepsza ale przecież i śnieg
albo lód to też woda tylko zimniejsza więc
i w tym sensie mógł się karp w kilku cząstkach czuć
w grobie jak ryba prawie że
w swoim naturalnym środowisku
dziewczynka nadal starannie pogłębiała dół pod drzewem
w końcu i ja sam
podszedłem bliżej by spytać czemu to robi
a ona opowiedziała że jej stryjek jej chrzestny
jest franciszkaninem i opowiadał o zwierzętach
jak o braciach tylko takich mniejszych
i że czytała i słyszała o takim Tobiaszu w Starym Testamencie
który choć bardzo ryzykował to ukradkiem grzebał zmarłych
pomimo zakazu i choć teraz nikt nie zakazuje
to jednak zwierzęta nieraz długo po śmierci
pozostają bez grobu
a takie na przykład ptaki to zupełnie nie mają jak
wykopać dołka dla martwego przyjaciela albo może kogoś
z ptasiej rodziny więc dobrze by było
by ktoś im mógł pomóc i był wyręką
jakiś człowiek
zaniemówiłem nawet w myślach nie wiedziałem
co odpowiedzieć spytałem ją o imię odpowiedziała jestem
Klara jak ta święta przyjaciółka świętego
Franciszka słyszał pan pewnie? "ile masz lat dziecko?"
już dziesięć a wie pan że nieładnie pytać kobiety o wiek?
'tak wiem i bardzo przepraszam" przyjmuję ale niech się pan
już stara tego błędu nie popełniać no a teraz już muszę
pana przeprosić bo chciałabym
dokończyć pogrzeb
odchodząc powiedziałem że pewnie rodzice są z niej dumni
mam proszę pana tylko mamusię babcię i stryjka franciszkanina
a tatuś mnie nie zdążył poznać teraz
pewnie patrzy z nieba kiedyś go spotkam mama mówiła
że kochał ptaki do widzenia panu
odchodząc już zupełnie zaniemówiłem nawet w myślach
nie wiedziałem
kiedy zgubiłem dziecko w sobie i ile razy
mijało mnie niezauważone nienachalnie się
przypominając
jak Anioł Stróż