to co chciałem zobaczyć
pozbawiło mnie wzroku
własne ręce związane
na plecach wczoraj
widmem wkradają się
pod nieme powieki
bezręki ślepiec na krawędzi
po omacku szukam drogi
dach jak to dach kończy się
otwarciem przestrzeni
w bramie sto pięter niżej
ktoś oszczał wszystkie prawdy
smród skacze po parapetach
podarujmy sobie samobójstwo
na lepsze życie jak znalazł
posiniaczone niebo kopnie nas w dupę
przez wszystkie pokoje pod nami
przetoczy się grzmot spuszczanej wody