dłoń ściska zimną dłoń
w letnie ciemne wieczory
w duszy mrok co układa cienie
słabe światło nie uspokaja
zbłądziliśmy idąc po niepewnej drodze
nie poddam się poprowadzę cię
przez szary dzień i nocy czerń
wydarte kartki z kalendarza
niektórych dni mi żal
innych nie chcę zapamiętać
kocham patrzeć w głębię
smutnych twoich oczu
odnaleźć pragnę oazę
iluzję wolności
w duszy syczy pragnienie spokoju
dobijamy do brzegu
w oddali na wzgórzu dom
ostoją mi bądź gdy jesienią
spadnie deszcz na pola
wodą mi bądź
pragnę tulić cię w ramionach wiatru
a szelest twoich ust przykuwam do ust
zamyśleni bez słów rozumiemy sens
im mniej nas tym więcej Boga