Muzyka

silva

już niepotrzebni kalikanci

powietrze samo wie jak trafić

z wiatrownic i spolegliwych miechów prosto do

wybranych natchnionymi dłońmi piszczałek

nawet stopy potrafią bezbłędnie je odnaleźć ku uciesze Bacha

 

wznoszą się hen pod sklepienie głosy fletów i smyczków

sprowadzane na ziemię przez pewne siebie pryncypały

tylko dźwięki violi zawisły ponad żyrandolem jak diamentowy pył

przywołując nieśmiały obój na podniebnego towarzysza

 

śpieszą się klawisze obydwu manuałów by

uchwycić nawet najcichsze głosy anielskiego chóru

każda z trzystu piszczałek zna swoje miejsce w orkiestrze

jedne buszują w dźwiękach niczym Zeusowe gromy

inne snują rzewną opowieść jak złotouste struny skrzypka na dachu

jeszcze inne gotowe iść w zawody z ptaszkami nie tylko Franciszka

aż się święta Cecylia uśmiecha z zachwytu

 

a On czeka

na niezmąconą najlżejszą wibracją

c……i…….s…….z…….ę

pragnie usłyszeć ostatnią kantylenę

komara który zaraz zniknie w dzióbku jaskółki

silva
silva
Wiersz · 10 października 2017
anonim
  • silva
    Bogno, dziękuję za słupek i pozdrawiam.

    · Zgłoś · 7 lat