Nie wiem, co widzisz, kiedy zapada ciemność.
Wiem tylko, co ja widzę, co nie pozwala mi odejść.
Widzę martwych ludzi o wyblakłych twarzach.
Fałsz w pożądaniach, które nigdy się nie pokusiły.
Nie wiem, co rozdziela strach i odwagę.
I czym nienawiść karmi się za moimi plecami.
Widzę, jak przyjaciele znikają, potrząsając głową.
Wiem również, jak krótkie jest życie i że jestem uwięziony
w swoim umyśle. Stare wspomnienia, nie są warte gromadzenia.
Widzę ślady zwierząt tonących w glebie i zapachu gówna.
Otwarte rany i winny wilgotny tor.
Wiem, że ciemność pusta i nieskończona i prosty strach,
który wspaniale ułatwia sen od zbawienia przez pojedynczy
pocałunek. Nie ma światła, nadzieja rozbija się o krzyk nocy,
kiedy wspomina zamarzanie.
Nie wiem, co widzisz, gdy noc oślepi twój wzrok.
Czy jesteś typem, który ją ratuje, czy może trzymasz
palce z dala (?)
Ja widzę chore rzeczy w ciemności, boję się, a jednocześnie
kocham, wtedy nikt nie widzi potwora, który rośnie pochowany
w glebie kwiatów i głupich słów.
Choć ciężar dwa razy większy, nie czuję. Pogrążam się, ciężko mi wybrać miłość.
Nienawidzę jej tak bardzo, wszystko, co robi ze mną.
Jest gorzkie, śmierć, że musimy odejść, jest takie pewne.
Jedyną rzeczą, która daje mi ciepło, to nienawiść. Czuję je wyraźnie, kiedy jestem zły, ale to znowu benzyna na ogień.