mniej jest mnie o jedno szaleństwo, o ciebie jest mniej.
wyroki gwiazd spełniają się tylko za dnia,
nocami rodzą słowa podobne ostrzom górskich grani.
mówiłaś, że chłód przyjdzie tak nagle,
jak nagle przychodzi szaleństwo.
początek wiosny: zimne podmuchy, resztki kręgosłupa
i strach przed ciężarem nieba nieznośny jak twoje oczy w nowiu.
najsilniejsze skały pękają od wewnątrz. przychodzisz we śnie
i rzeźbisz we mnie jak w litej bryle, powoli
oddzielasz mięśnie od kości nadając kształt nieforemnego kamienia -
ciśnięty w piaszczysty brzeg nie znajdę przystani,
jedynie rozpięte falochrony i głód pełnego morza.