jestem jak mały niebieski kamyk
używany do gry w przeciwności
na szachownicy wśród pionków
udaję niewzruszoną wieżę
zatańczmy mój mały przyjacielu
znam wszystkie rodzaje buntów
przetrwałam krwawe rewolucje
i niedokończoną miłość
trzeźwa do utraty pionu
chcę rozmawiać o świcie
owinięta w prześcieradło
nie słyszeć jak odchodzisz
jesteś nędzną namiastką
szaleńców których znałam
do twarzy ci w kapciach
mój ostatni powierniku
noc jest dowodem na to
że ciemność ma zawsze rację
otulam się nią przed tobą
bezkarnie noszę jej barwę
dopieść mnie kołysaniem
łagodnie prostuj blizny
jeżeli nie dotrwam świtu
zamknij powieki pocałunkiem