Muzyk

silva

powietrze uczynił

bezgranicznie poddanym

już zapomniało o buncie

gdy nadąsane uchodziło bokiem

teraz daje się sprężać z lubością

bo wie że tylko tak odkryje

swoją wartość

te wszystkie szlachetne jasne i szerokie dźwięki

spałyby nadal gdyby nie on

gdyby nie zaufał spolegliwemu drewnu ustnika

gdyby nie odnalazł jego idealnej jedni ze stroikiem z trzciny

gdyby nie nauczył się pieścić każdego z klawiszy

 

jeszcze całe lata prób z alikwotami by

rzeźbione powietrze sprzęgało się w kryształ

 

chmury w takt wielotonów odnajdują

harmonię w coraz to doskonalszych kształtach

a wędrowne ptactwo buduje

naniebne katedry aż po

 

zachwyt

 

będę Cię sławić na lutni

                                       na harfie

                                                     na piszczałce

i na saksofonie

 

silva
silva
Wiersz · 14 listopada 2017
anonim
  • witka
    Wczytałem się Barbara. Wędrówkę po Twoim słupku w dół zostawiam na później.

    · Zgłoś · 7 lat
  • silva
    Witka, dziękuję za słupek, zapraszam do poprzednich tekstów. Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 7 lat
  • silva
    Ir, Bogna i Jacku, dziękuję za słupki i pozdrawiam.

    · Zgłoś · 7 lat