nie trzeba wydawać słów
o tej porze Bałtyk
skubią nie tylko pełnowymiarowe ikrzyce
trałując mleczaki zahaczają się same
żeby wyrwać z oczu chłopców pierwsze skalpy
taniec kołysze uczepiony szyi bursztyn
wygrzebana z piasku na pamiątkę
ciągle tli się pod skórą
na podzielnej zapałce dzierzby