nie pamiętam jak dobrze całujesz
kiedy słońce budziło świtaniem
zaglądając przez klony i tuje
jak tam z naszym codziennym kochaniem
zapomniałem jak zbiegasz po schodach
z przekonaniem że wielka to sprawa
gdy w czajniku przewraca się woda
gdy nas dwoje i pączki i kawa
nie pamiętam już twego uśmiechu
zapomniałem jak pachną twe dłonie
tylko czasem w mydlanym pośpiechu
słyszę szepty że z nami już koniec
i odeszłaś ode mnie do siebie
w tej sukience zwiewnej i skromnej
a ja durny ciągle sam nie wiem
czy należy tę miłość zapomnieć