szkołA

Yaro

wyrównaj rachunki te z podstawówki 
naładowany jak majdan żydówki  
w głowie w sercu emocjonalne wydarzenia 
nic się nie dzieje nic nie zmienia 
  
przetaczają hektolitry krwi jak cysterny ropy 
przez suche piaski pustyni  
w dłoni z berylem z potem na oczach 
 w garści tylko łyżka po F_1 kawałki mięsa 
  
zapach gumy jeszcze pamiętam  
po mieście błądził jak  lęk po knajpach 
przed kacem krył twarz w lustrzanym odbiciu od dna 
przez ruszta przez mury długie kominy jak nadzieje do nieba 
  
nasze modlitwy nie docierają do Boga 
gdzieś błądzą koło Nieba 
świat płonie ognia nie widać  
zostanie popiół i kilka kropel  
  
uciec ale dokąd 
 nie uciekam tu zamieszkam 
na nowo się urządzę w dłoni  dłoń dziewczęca 
nie zgłaszaj mnie do urzędu  
było by błędem znaczyć się w teczkach z bestią

Yaro
Yaro
Wiersz · 6 grudnia 2017
anonim