gdzieś koło Marsylii

Yaro

piękny kraj jak w cudnym ogrodzie 
trzyma tutaj i przyjaźń i  rodzina


praca się nie opłaca 

nie wystarcza na życie i nałogi
wybierasz zachód

autsajderzy Bieszczady


wyjeżdża żono nie wzdychaj
przywiezie plik eurasów 
pójdą najpierw na piwo rozładować emocje 
potem wyjazd za miasto
dzieciom powie że zatrzymała ich zabawa 

albo korki przecież to Warszawa

 

takiego życia się nie spodziewał 
państwo niegdyś kolesi
teraz gwiazdka nadziei

tli się co raz jaśniej


polej żono po kielichu na jutro na lepiej
wyciąga wnioski wraca do wioski 
orać hektary i żyć od świtu do nocy 
z dziećmi

 żoną jak winorośl 

 

zadowolony usypia gdzieś koło Marsylii

z przytuloną głową do worka po cemencie portlandzkim 

Yaro
Yaro
Wiersz · 10 grudnia 2017
anonim