w rytmie i na melodię sentymentem
kołysanki z dzieciństwa
z popielnika
na mnie po imieniu iskiereczka mrugnęła
tylko bajek nawet krótkich brak już jakoś
nie błyska nic i duszno (ni królewny
bo się skur***tyzaniła ani grajka
bo się zgnojkował a król już dawno
zmiął się w banknotach debetem
na kredyt komorniczo w pętli
supłem pod drzwiami
chuchając w judasza
na oko przytrzaskując palce zawias
nawias
zamknięcie) (bilon orzeł reszka na kogo wypadnie
na tego jęcz) bywa jednak jeszcze
to szczęście w iluzji domniemywanie
że nadmiar ognia we mnie ze mnie zawsze się załatwia
jakoś wypalając w stanie pobigosowym
i przemilczając szczegóły
zostawiam się wtedy ciężkostrawnie
niesmacznie z wiatrami w kwaśnych minach
jestem już poza
w domyśle moimi śladami
tylko grają przeciągi
i bełkot
jak brzmienie otoczenia
rozjechane
jak krewnymi na gazie gdziekolwiek
udaję rakietę lub pocisk
prywatnym niearomatem
odznaczając tożsamość dla śladów
zbratany z powiewami
pogłosem i po cichu
chichotem czasem
i nosowym głosem
z palcami na skrzydełkach
jestem póki co
ulatując
lata już
coraz bardziej nie takie
i mniej zaloty a zalatywanie mi przypisane
bardziej i raczej
zzaplecowe
no i dupa
i nielot
zad łupie coraz więcej ze mnie
po krzyżu i w kręgach
warkotliwie się wyziewa
udając duszę
muchy przyciągam
i oczy zamykam mimo uszu
ostatnią chwilą rozbzykania
gdzie nie będzie szans
na papierosa po
(niedobrze mi) (wywołując wymioty
zostawiam po sobie
ostatnie chwile kolorów)