zamiast testamentem perspektywą pierdziela mnie obleciało

ARS TO od tyłu sra

 

(słuchając sobą pana G.N.)


w rytmie i na melodię sentymentem 
kołysanki z dzieciństwa
z popielnika 
na mnie po imieniu iskiereczka mrugnęła
tylko bajek nawet krótkich brak już jakoś

nie błyska nic i duszno (ni królewny
bo się skur***tyzaniła ani grajka 
bo się zgnojkował a król już dawno
zmiął się w banknotach debetem 
na kredyt komorniczo w pętli
supłem pod drzwiami 

chuchając w judasza 

na oko przytrzaskując palce zawias
nawias
zamknięcie) (bilon orzeł reszka na kogo wypadnie
na tego jęcz) bywa jednak jeszcze

to szczęście w iluzji domniemywanie
że nadmiar ognia we mnie ze mnie zawsze się załatwia 
jakoś wypalając w stanie pobigosowym 
i przemilczając szczegóły

 zostawiam się wtedy ciężkostrawnie
niesmacznie z wiatrami w kwaśnych minach
jestem już poza 

w domyśle  moimi śladami
tylko grają przeciągi
i bełkot
jak brzmienie otoczenia
rozjechane

jak krewnymi na gazie gdziekolwiek
udaję rakietę lub pocisk
prywatnym niearomatem
odznaczając tożsamość dla śladów

zbratany z powiewami 
pogłosem i po cichu 
chichotem czasem
i nosowym głosem
z palcami na skrzydełkach
jestem póki co 
ulatując

lata już 
coraz bardziej nie  takie

i mniej zaloty a zalatywanie mi przypisane
bardziej  i raczej 
zzaplecowe
no i dupa 
i nielot

zad łupie coraz więcej ze mnie
po krzyżu i w kręgach
warkotliwie się wyziewa
udając duszę

muchy przyciągam
i oczy zamykam mimo uszu
ostatnią chwilą rozbzykania

gdzie nie będzie szans
na papierosa po
(niedobrze mi) (wywołując wymioty
zostawiam po sobie

ostatnie chwile kolorów)

 

ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra
Wiersz · 21 grudnia 2017
anonim