ja - haruspik
wsuwam szuflę
między szklisty wzrok
i awaryjny pas jego
Via Crucis
nieproszony dar wysiąka z nozdrzy -
ożywcze wonie lasu
poprawiam kombinezon roboczy
nie poganiajcie!
(nam trzeba ciszy)
zesztywniała łapa -
radosna pogoń za zającem
gruba sierść -
mokry dreszcz późnej jesieni
przetrącony kark miedziany -
ciepły język matki
nie poganiajcie!
(nam trzeba skupienia)
wizja krzepnie
w rozmazanym fluidzie
takiż ożywia nogę
której zabrakło refleksu
takiż wypełnia rękę
rzucającą lisa na przyczepę
Epitafium dla przydrożnego ścierwa
Cthulhu87
Cthulhu87
Wiersz
·
22 grudnia 2017