tu nie ma miasta
może jakieś naiwna światła i szumy
świętujące własną próżnię
nie czuję zupełnie balustrady
gdy dotykam kolanami bliźniaczo obojętnych słupków
pod którymi ucieczka nieostatecznej fali
nie widzę uda ani spojrzenia
wolnych od epigoństwa
nie ma mnie w mieście śnię o nim
jestem z dala od głośnych brzegów