usta w usta jak nóż języka
albo łyżka słów w krtani
woda z kamieni przez palce
cieknie piachem zatraty
płacimy na ile wiary starcza
a kelner usłużnie donosi
kolejną czarę szeptów
umierali przy urodzeniu
nie dotykając życia
żadna wichura nie porwie
ich chwilowych nagrobków
są jak żagle rozpostarte nad nami
chwytają najważniejsze prądy
łagodzą pisany los
na zapleczach piekła czy nieba
albo zupełnie gdzie indziej
w naszych duszach
co schodzi na ziemię
z pępkiem jak wzruszeniem
człowiek wie że umiera
nie wie gdy się rodzi
nieprawda że reszta
całość jest milczeniem
ks. Twardowski