masz dobrze dopasowane przesiadki z tramwajów wysoko i niskopodłogowych
zanurzasz się w świętomarcińskim glancu
z gniazdem makrokosmosu
wyścielonym włosami i treską zaplątanego wiatru
zaczyniona przy księżycu do wyklucia z wytłaczanki
pociekło
gołębie w rynnie kamienicy nabierają tuszu
spuszczone przez deszcz wybujają ból
może i poderwą kogoś z eskadry modernistów
na latrynę