czary mary, hokus pokus
abra-kadabra, sim-salabim
......
oto masz sztukmistrza – bierze kij do ręki –
drewno wznieci wiatr, gdy zacznie się z nim kręcić;
pozrywa proporce, poprzewraca kosze,
czapki z głów postrąca, kieszenie przewietrzy
– w starej bejsbolówce znajdą się dwa grosze.
siądzie na deptaku, będzie czarodziejem:
za jednym skinieniem sfruną mu anioły;
szarość przeobrażą w latający dywan
– wzniesie go nad głowę jak wieniec laurowy.
dmuchnie między palce, a złocisty płomień
wetrze w szorstkie dłonie – błyskawice wskrzesi.
przechodniom pod stopy milion gwiazd wysypie;
na latarniach ognie i smoki zawiesi.
gdy zaczyna śpiewać – jest wielkim poetą.
krótka pieśń to fraszka, długa jest balladą
o tym co każdemu może się przydarzyć;
wszystko tam się spełnia: fortuna i miłość;
wszystko – od zwyczajnych do najskrytszych marzeń.
......
gdy zacznie się zmierzchać, pójdzie sam na molo.
skruszy w sobie ciszę – sól w wyschniętych ustach,
wznosząc wzrok wysoko, spłucze jasnym piwem.
wesprze słabe ręce starą balustradą,
gdzie zatrzaśnie serce – kłódkę z hieroglifem.
jeszcze starą czapkę, w której chował szczęście,
wzniesie, by powitać nadchodzące fale,
co zaczną nim kiwać. zmienią nagle stromo
deski pod nogami w kapitański pomost.
(bo co to jest molo – taki most donikąd –
niesie czyjeś kroki nad kipiącą czeluść;
stęsknione spojrzenia tylko po horyzont
– taki most donikąd – taki most bez celu).
on wie – trzeba wrócić na ląd i w butelce
pustej nowe pieśni wysyłać do ludzi;
sprzedawać deszcz w słońcu – zabawną iluzję
kolorowych kropel – odwrócony uśmiech
przypięty do jego komedianckiej buzi.
......
pałka, zapałka, dwa kije
kto się nie chowa, ten kryje
ooo... 2017
___miło, że wpadłeś