Nocą, gdy huczą we mnie dni,
właściwie nieprzeżyte
ze względu na pogodę
czuję się jak pień wydrążony
przez wszystkie pory roku,
nawet te, o których Vivaldi
nie miał babiego ani złotego pojęcia.
Zawsze wierzylem, że wobec
ogromnej rozpiętości koszuli
i niezliczonej ilości dziupli pod żebrami,
radosne wiewiórki będą w nieskończoność
układać wiersze o jarzębinie
a ptaki założą filharmonię.
Wietrze, który wytrząsasz nade mną gałęzie,
zbaw mnie od wszystkiego zmurszałego
i daj alibi drwalowi,by uratował tyle ile trzeba
na jeden choćby pamiętnik.