bełkot wybrzmiewa rzeczywistość
język nie chce kołkiem stanąć, a już
tylko zwisa czy to sztuka
oralnego nepokoju czasy i informacje
się od zawsze
mieszają bez zająknięcia
a śnił mi się demostenes zdradził
że swojego logopedę miał ciągle
na końcu języka o rzut kamieniem
od bezgrzeszności albo od nierządu nie wiem
do końca nie dosłyszałem
przekładając się akurat
na drugi bok zaczynało się
drętwienie bo on
ssał logopedę
jak verlaine rimbauda choć pewnie
wolałby jak ja (mam nadziję)
nadgryzać w roztańczeniu brodawki
kiedy miseczki warte uwagi
wpasowują się w dłonie
na linii serca albo życia
naturalne wymiarowe i oczywiście
nie po rekonstrukcji i oby nie
po transprzemianie hermafro
wyprzedzającej przyrodzenie o pierś
nauczyciel wymowy bez zająknięcia
udawał greka ale z miną marsową
co nie powinno dziwić bo kamienna wersja
wenus cokolwiek sztywna
kompletnie nie-rzutka udaje czystość
i z-mylo-bo-jak- z-milo-to-miło
a do tego jest dzisiaj
wstawiona i wystawiona
już bez ramion bez rąk
co pozwala poniekąd przez sen
wyjaśniać
kryzys męskości
zawieszonej
jak nos boksera
tuż nad wargą
po przebudzeniu wylizałem
talerze
z naszej wczorajszej kolacji
a ty mała nic
nic nie mówisz masz minę
pod tytułem ani mi się śni
a przecież nic
nie było
o zmywaniu
ani naczyń
ani się stąd
(między chlew i zlew)
spróbuję zatem wystawić
jeszcze na ciebie
ozór z fusami po po-rannej kawie
na samym czubku ciekawe co na to powiesz i czy
to dobrze w-róży
że demo-on-z-tremens
liryczy na po-duszce
bez zająknięcia i na szczęście jednak
nie jest w sytuacji bez wyjścia
jak głowa proroka na misie
(ponieważ nie masz córki muszę przyznać
że uważam iż jest
to korzystnym splotem
oko-liczności bo nie lubię tracić
zakończenia
szyi za często)
(kawa już się parzy)
(patrz
i nie myśl
o co tu kamień gdy trzeba ci
wcichaczenia czujem)