Rutyna (wiersz)
milali
Cisza i hałas
Niby różne
A jednak takie same
Obie posiadają te truciznę
Truciznę która wyniszcza ich od środka
Zaczyna się niewinnie
Cicha spokojna rozmowa
Która z minuty na minutę przybiera
na decybelach
Niby tylko podniesiony ton a
jednak przybiera na sile
zamienia się w krzyk
Raz dwa trzy słychać jak ciężka masywna
ręka z impetem uderza o duży solidny stół
Cztery pięć sześć słychać jak
wszystkie książki lądują na ziemi
Siedem osiem dziewięć po drogocennej
porcelanie babci już nie wiele zostało
I nagle cisza
Słychać tylko tykanie zegara
Chociaż i ono wydaje się stłumione
poprzez zagęszczającą się atmosferę
Wymiana spojrzeń ukradkowe zerknięcie
na zaistniałe szkody
Myśli kłębiące się nieubłaganie
Chęć zmiecenia wszystkiego pod dywan
Jest tak kuszącym rozwiązaniem
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
- wersyfikacja do bani
- odchudzić z zapchajdziur
- zedytować, żeby pozbyć się tabeli