kamienie gazet w ogniu
wypalają słowa do białości
stygnące w bryłę flauty
rzeźbiarz bez paznokci
wykuje z nich graala
albo inny rodzaj muszli
szumią wszystkie oceany
zaglądają przez okna wraków
rzuconych na pustynie
na lód biegunów
rozleje się jak nawóz
gówno ludzkich sumień
wszyscy ze wszystkimi
bez żadnej arki sensu
utoniemy w bełkocie
:-)
zupełnie dla nikogo :-)