dobiega mnie tęsknota

Yaro

natręctw dzień oglądam w lustrze  
morze zalane tonące pontony 
falują ofiary w telewizorze  
  
donikąd droga waży los liczy kroki 
pomiędzy jednym a drugim brzegiem 
  
w Renie wielbłąd zmoczył kopyta  
nikt go nie powstrzymał  
  
w pół księżycu gdzie gwiazda mruga 
na piersi z krzyżem chłopiec  
w dłoni miłość i w lufie kwiat

z wiatrem we włosach uczyli nas tolerancji
walczą z niewiernymi my czy oni 
wybucha nienawiść  
przycisk wystarczy kostka trotylu  
lecą odłamki spływa krew po policzkach po rękach  
  
płyną dni z ptakami

na pamięć 
chciałbym nauczyć się naszych słów 
  
za szybko odchodzą ludzie 
słońce w purpurze budzi dzień  
bez nadziei brakiem słów

wypełniam snami pustkę  
łączę dwa światy nicią Ariadny  
  
czuć głód a Bóg widzi  
gdy człowiek zabija człowieka  
 wymarzyć sobie samotny dom 
 przy lesie z ogrodem pełnym spokoju

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 3 lutego 2018
anonim
  • Konrad Koper
    Poruszasz trudne tematy, metaforyka super !!

    · Zgłoś · 6 lat
  • Beata Igielska
    Piszesz coraz lepiej, co potwierdza zasadę, że trening czyni mistrza (nie odnosi się to tylko do sportu:)).
    Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia!

    · Zgłoś · 6 lat
  • Yaro
    Dzięki kochani...

    · Zgłoś · 6 lat