Położyłaś się obok mnie.
Twój nastrój był zły,
ogarniał cię smutek,
ale potrzebowałaś moich ramion.
Czasem jestem pusty w środku,
ale mam stronę społeczną
więc objąłem cię
i leżałaś wtulona w moje ja.
Zresztą, to nie jest sztuka kogoś objąć.
Płakałaś.
Najpierw poleciały ci łzy,
a potem wybuchłaś płaczem,
który jak deszcz oczyszcza ziemię,
oczyszczał twoją duszę.
Nie robiłem nic.
Nie wiedziałem
co miałbym robić w takiej chwili,
więc tylko trzymałem cię przy sobie
i głaskałem twoje włosy.