I dlaczego było to mówić?
Może i szczerze, ale tak pochopnie i bez namysłu,
odezwała się dusza, dusza dziecka,
te prawdziwe 'ja' które nie zniesie milczenia,
mówi wszystko, bez zamiaru skrzywdzenia, bez chęci korzyści dla siebie,
chce tylko powiedzieć, wykrzyczeć..., prawdę, prawdę z głebokości serca,
wyłowiony okruch istnienia,z morza masek dorosłego życia.
W próbach odgrywnia ról, nie wiedząc nawet kiedy,
przychodzi w tej właśnie chwili, niewidzialna istotka z przeszłości,
która istnieje również i teraz,czasami zapomniana, czasami niechciana.
Przerywa stereotyp i jednakowość, tysiąca już takich sytuacji,
rzecz niespodziewana i nie do pomyślenia, nie mająca racji bytu.
My ludzie, tak dobrze czujemy się, gdy spokój, radość, szczęście,
a w jednej chwili, budowana z taką starannością układanka,
z którą obchodzimy się tak delikatnie, niby to z kryształem,
niby to z kroplą na dłoni, niby to z bezbronnym delikatnym dzieckiem,
wszystko to rozsypuje się.
Przez naszego Boga w sobie,on tworzy, on niszczy,
on jako moje dziecko, ja jako jego uczeń.
Nie myśli kategoriami, ważne że się wydarzy,
że zaistnieje, że się pojawi.
Jak dziecko kierowane ciekawością, myśli a zarazem czyni.
...popłakałem się, to znak że żyjemy.