~ SYNKU…
Synku
Bezustannie rozpadają się cywilizacje
Pod kołami mamon chrzęści atmosfera
Nakręcają się godziny i spirale cierpkich słów
Słychać myślicieli pokrętne filozonarracje
A żaden nie przewidział Stalina… Hitlera
Synku
Nie ufaj podpalaczy wielkim słowom
Przeciwnym sercom i całemu światu
Tu i teraz jesteśmy całkiem sami
W wonnym gaju miodnych kwiatów
I tu spopielonymi ostaniemy Feniksami
Synku
W moim sercu dziś umiera inny wiersz
Nie potrafię wysłowić bólu tej chwili
Więc nie piszę ci liter litanii
Dziś umarła brzoza owdowiała… wiesz ?
I sfioletowiało niebo nad zgasłymi lampami
Synku
Przeczytaj proszę… bo dla ciebie każdy wers
I choć raz rzuć w gwiazdy nasturcjami…
Żyć nam nakazano… zda się tylko po to
By doczekać w ciszy błękitnienia chwili
Z czarnowłosą Balladyny balladą
Na wieczorny liryzm
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Toruń ~ 17 września '92