mężczyzna w deszczu podniósł
swój plecak tajemnic wspiął się na stok góry
wysoko ponad strefę chmur
nie usłyszano o nim więcej
za wyjątkiem dźwięku dzwonów
i tylko tęcza złamana szczytami
wibruje zasłuchaniem wiatru
złapanego w sidła rozstawione przez niego
między ziemią a niebem
rozsypane tajemnice szukają światła
promieni słonecznych w ostatnim akordzie
osiadają deszczem na skałach spływają
kaskadą w dół ku zdumieniu
nie trzeba wiedzieć by zrozumieć
trzeba usłyszeć by poczuć
dlaczego tu jesteś i dlaczego dźwięk
dzwonów nie cichnie