w parku na ścieżce
rozrzucam wiersze
jak wiatr zamiata liście
robię to rozmyślnie
w płucach płynie świeże powietrze
spocznę na ławeczce
zapalę białego skręta
ostudzę emocje które wypełniają wnętrze
wyryję kilka słów na desce
już czas na odpoczynek
przykrywam się do snu
nie pragnę niczego więcej
brak w przestrzeni tylko
dotyku twoich ciepłych dłoni