Gdy dzielisz nas na dwoje
nie wiem kim dla mnie jesteś:
nadzieją czy nastrojem?
A może tylko wierszem?
Dojrzewasz we mnie co dzień
nie tracąc ani chwili.
Czy myśmy byli młodzi
kiedy nas urodzili?
Czy młodość uleciała
jak wszystko co jest pierwsze?
Jak wszystko co jest zamiast
choć miało być powietrzem...
W lusterku wstecznym widzę
jak ludzie mi maleją.
Ty jedna przy mnie idziesz
wędrowna beznadziejo.