W akcie ostatecznej niesubordynacji
rozrzucili teczki po całej latrynie.
Śpiewają na Wiejskiej, przy tłustej kolacji:
„kto rządzi ten wielki, kto umarł niech zginie!
Komu nie pasuje ten won do Londona!
Będziemy, jesteśmy bo prawie byliśmy.”
Zew krwi, która wtedy jest biało-czerwona
kiedy w Boga wierzysz i o nim nie myślisz.
Lecz nagle z latryny dossier wypłynęło:
kilka zdjęć niewielkich małego człowieka...
i gówno na ustach uwieńczyło dzieło-
historia nie zawsze potrafi poczekać.