betony

Yaro

zatopione ciemne bramy w szarych ulicach 

zapach moczu papier  szkło
brudne betony niechlujne graffiti 

spękane mury jak dłonie starca


spotykam ludzi pod maskami 
skrywają sekrety nieszczere uśmiechy

posyłają w kierunku światła 
wybaczam sobie życie
małpoludy wyją do księżyca 


sąsiad puszcza totka 
dziwne od lat nie potrafi wygrać

szkoda że człowiek inaczej patrzy 
nie jak człowiek na człowieka 


oziębły dzień kolejny budzi szary dziwny świat
nieufni zatopieni w zdradach pośrodku ognisk  kłamstwach
karmią swoje ciała i umysły chłoną zimno dnia i nocy blask

 

czuję się jak butelka roztrzaskana o kostkę bruku
przyjaciół poszukuję mimo że ostatni zdradził cały mój świat
sam dotykam gwiazd wystylizowałem twarz zakładam maskę 
odgradzam się od ciebie klepiąc po plecach wiatr

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 23 marca 2018
anonim