szeptem

Yaro

cisza

przeciska się przez drzwi
niewidzialny szept

szelest popeliny

wyciskasz sok z cytryny 
wokół kwaśno dużo witaminy

 

przestrzeń płynie 
my razem w kosmosie


powiedz nie jestem sam

 

 gdzie początek tam koniec

 

 słono od łez 

 na koszuli bielą skażonej 
mówisz że zakwitła 

 

przecina eter szepcząca cisza 
chowam ją w objęciach

 

porządkuję myśli 

kręto w głowie

prosta blisko 

bliżej do nieba

 bose stopy na grzbiecie ziemi 

zataczają koło

 

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 8 maja 2018
anonim