Kot Wania od Konwickiego

Tomasz Kucina

 

Konwicki był cholernym kociarzem, kot Iwan ma nawet konto na facebooku

Szymborska pewnie rzekłaby: „umrzeć, tego się nie robi kotu”

a jednak odeszli, przekraczając granicę własnej rzeczywistości

wkroczyli do wszechświata „gdzie koty mają wielkie wpływy i kolosalną pozycję”

może ten najsłynniejszy kot PRL-u jest teraz lwem poezji, bywalcem salonowym

tam, za wymiarem literatur

gdzie pulchny Putto zakrada do baroku z zamkniętą księgą w ręku

niczym motyw dekoracyjny z pomnika Nepomucena

 

w krainie lirycznych mikrofonów

na powrót pan Tadeusz udziela wywiadów, nikt o rodzinę, znajomych, i twórczość

wszyscy anieli pytają tylko o kota

nie tego z Cheshire, od Alicji i czarów

którego uśmiech „trwał jeszcze przez pewien czas, gdy reszta już dawno zniknęła”

czworonóg kapryśny i bezczelny, z podniesionym wąsem

opowiada świętym bajki, jak sam Krasicki o swoich kotach w „Myszeidos”

 

ma własne poglądy na życie, heroikomiczny, drugi kot Mruczysław

wróg prawdziwej religii, nauki, i sztuki

naturom bliższy Behemotowi, u Bułhakowa zyskał alchemiczne uznanie

 

Julia Hartwig wyzwała go wczoraj od „gangsterów, oszustów i wyłudzaczy”

bo wielka w niej demoluje „potrzeba kochania”

wśród „szklanek i kieliszków” ustawionych na chmurce podniebnego landszaftu

 

u Porazińskiej wchodził po drabinie

na ostatnim szczebelku, stwierdził: „lepiej wróbel w garści niż gołąb na dachu”,

pan Perrault spadł w butach z kotem, z kalenicy,

ile było krzyku prawo musicalu, gdy w teatrze Roma Eliot sprzedał”Koty”.

 

--

 

 

 

Tomasz Kucina
Tomasz Kucina
Wiersz · 9 maja 2018