Amor vincit omnia

Przemek Trenk

 

 

„Amor vincit omnia.”

 

Mam w sobie igły. Nakłuwają mnie od środka.

Czuję je bardzo wyraźnie, zwłaszcza gdy płyną w krwioobiegu.

Gdy odległość zaciska garotę na szyi, igły stają się cięższe.

Płaczę…

Płaczę atramentem i wtedy igły wędrują w stronę serca.

 

Aut viam inveniam aut faciam”

 

Zapalił Bóg mój maleńki krużganek i mogłem…

Mogłem wreszcie ujrzeć jej twarz, niepomną grzechów!

I ciało co grzechom wstydu nie przynosi.

Wziąłem w objęcia i poczułem jak jej spragnione dłonie,

ryją na mych plecach mapę do wieczności.

 

I wtedy trysnęła krew.

Krew lepka i gorąca.

Zanurzyła w niej usta.

Objąwszy jej kibić dłonią niecierpliwą

drugą dotknąłem jej łona.

Miała tam kolibra ze złamanym skrzydłem.

 

Z piór płynęła krew.

Moja krew.

Położyliśmy się w trawie, zupełnie nadzy.

Nadzy i wolni.

Wszedłem w nią i zrosło się skrzydło kolibra.

Odlecieliśmy.

Złączeni piórem niebieskim,

z koronami drzew na głowach.

A wiatr unosił nas, niepomnych swego istnienia.

 

Gdy wróciliśmy na ziemię,

korony spadły z głów, raniąc do krwi.

Naszej krwi.

 

I znowu siedzę nad białą kartką papieru.

Pod piórem rodzą się litery,

słowa, myśli i wiersze.

Zamykam oczy.

Zegar tyka spokojnie.

Widzę ją.

Widzę jej kibić.

I pierś i łono niepomne grzechu.

Modlę się o śmierć w jej (nie)istnieniu.

 

Otwieram oczy…

Wszystko znika, pozostają białe odpowiedzi na pytania

z filozofii.

 

„Axis mundi”

Ona wodą, ja ogniem.

Ona ziemią, ja powietrzem.

Płonę.

Z trzewi buchają płomienie.

Ona spada na mnie deszczem.

Nie gaś!

Nie gaś jeszcze…

Pozwól ciału płonąć w wiecznym ogniu.

 

Zamykam oczy.

Wokół mojej głowy tańczy szaleniec

z piórem kolibra.

Za nim zakonnik, który krępuje mi dłonie.

Przebija mi bok pordzewiałym nożem.

Tryska niebieska krew.

Jego krew.

Kładą mnie na ołtarzu.

Spełnia się ofiara.

 

Otwieram oczy.

Wszystko znika.

Kartka wypełnia się myślą,

mową, uczynkiem i grzechem.

 

Wciąż ją widzę.

Jej dłonie dotykają moich włosów,

znajdując w nich kolibra, który ukrył się

przed ludźmi.

Zdzierając skalp, wypuszcza kolibra na wolność.

 

Palcem umaczanym w mojej krwi,

wypisuje na czole

„Amor vincit omnia.”

 

 

Oceń ten tekst
Przemek Trenk
Przemek Trenk
Wiersz · 13 maja 2018
anonim