odlot (rap)

Yaro

wczoraj wieczorem może chwile później 
ciało przeszyła faza nie umiałem ustać na nogach 
zarzygany fotel lepka podłoga szkoda


znów odlot
stoję nad krawędzią 
taki samotny bezdomny pies 
wśród ludzi serca ból 
dławię się gdy 
budzi mnie stres 

wokół szaro jest dzień


o rany co krwawią życiem nie strawą 
stwierdziłem że mam problem z alkoholem 
dlatego ćpam heroina jak rodzina na krótko kawa i do domu

 

znów odlot
stoję nad krawędzią 
taki samotny bezdomny pies

wśród ludzi serca ból 
dławię się gdy 
budzi mnie stres

wokół szaro jest dzień

 

skazany na upadek wyciągają dłonie z pomocą
zawsze wracam na jarany naćpany nocą 
zwykle nie usypiam wpatrzony tępo w szkło z boku jonit 

 

znów odlot
stoję nad  krawędzią 
taki samotny bezdomny pies
wśród ludzi serca ból 
dławię się gdy 
budzi mnie stres 

wokół szaro jest dzień

 

smutno ale mówię dosyć oddalam się od ziemi 
umieram półnagi sam stłuczone szkło na ulicy 
domen nazywałem bramę i kilku podobnych do mizerii

 

znów odlot
stoję nad krawędzią
taki samotny bezdomny pies 
wśród ludzi serca ból 
dławię się gdy 
budzi mnie stres

wokół szaro jest dzień

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 25 maja 2018
anonim