w rozproszonej poświacie lamp na miękkości pachnących poduszek leżała
przejmująca bardziej niż anioł zła
niewinność z lubieżnością w parze dodawały uroku jej metamorfozom
jej pokonane ramiona jak kruchy oręż
wszystko to składało się na piękno
barykadę wzniosłem przed ogromnym smutkiem
zamknijmy okna przed światem
opuszczone zasłony zbawią nas od światła
niech znużenie da nam odpoczynek
wypatrywałem dalekiego raju wzrokiem zmąconym przez burzę jej niewinności
coraz bardziej infantylny jest ten portal