Szum się oddalał,
wobrażenie blakło.
Tylko oczy jeszcze
pozostawały mocno niebieskie
kolorem już zwyczajnym,
mocno pospolitym,
ulicami chodzącym.
Głośność jednego motyla
więcej wydawała dźwięków
niż przeżyte życie.
Czymkolwiek było
przestraszyło się czasu.
Jak schowane zwierzę
spało w głębinie i drżało.
Tylko za czym, do kogo,
dlaczego?
Nie pamiętam ciebie.