Romantyzm w poezji?
Bywa, że bywam romantycznie
wierszowanym facetem po czterdziestce.
Czytam dużo outsiderów i nikomu
nie zamierzam się z tego spowiadać.
Lubię Bukowskiego, na którego śmierć
zapiła się na śmierć.
Lubię stać w kolejce z Barańczakiem.
Kocham ten moment gdy odwraca głowę
i bezczelnie mi wmawia, że ja tutaj nie stałem.
Uwielbiam z Sylvią Plath
ćwiczyć słowa, tak od słowa
do słowa.
A wieczorami z pewnym panem,
Nazwijmy go pan „C”
Obserwujemy w lustrze swoje twarze.
Ktoś mnie kiedyś zapytał:
Czy pan jest poetą?
Poeci…
Oni są nieśmiertelni.
Kupiłem sobie notatnik z kotem
czarnym jak smoła.
Niedokończony wiersz na pierwszej stronie.
Może dlatego, że pisałem wpół drogi
do Ciebie drogi czytelniku?
Jutro przyjdzie lekarz i znów zada te same,
durne pytania.
Czy ograniczył pan chlanie i cygara?
Czy bierze pan regularnie leki?
Tak panie konowale,
jestem kurwa chory!
Chory…rozumie pan?!
Chory na to podłe życie,
śmierdzące jak powietrze w zatęchłej knajpie.
Mam jego wszystkie objawy.
Niech mnie pan nie leczy.
Świadomie odmawiam przyjmowania
gorzkiego leku.
Jedyne czego mi potrzeba,
to mojego notesu z czarnym kotem, pióra
i Jej obecności.
Zdziwiony jesteś czytelniku?
To tylko ja…
Ten sam durny Trenku, ten sam
zakochany w literaturze i pewnej kobiecie.
Słyszysz ten cichy krok?
To tylko moja tęsknota.
Trenku